filozofia dla dzieci, literatura

Wesoły Ryjek i wiosna, czyli jak filozofować z książką

jak filozofować z książką

O tym, że z dziećmi warto filozofować mówi się coraz więcej. Pojawiają się też w necie różne zestawienia książek, które się do tego nadają. Rodzice przeglądają te zestawienia, czytają, jakie to fantastyczne, nieszablonowe i pobudzające do refleksji, jakie pokłady kreatywności wydobędą z umysłów ich dzieci. Zaopatrzają się w te tytuły, a potem….hmm, bywa różnie. Zdarza się, że łapiemy z entuzjazmem taką trzęsącą internetem pozycję, czytamy dzieciom, a po skończonej lekturze wszyscy mają takie same miny – mówiące „ale o co chodzi?”. Bo oczekiwaliśmy, że będzie jakaś eureka, a tu taka sobie zwykła historia. I jakoś z jej powodu nie znaleźliśmy sensu życia ani nie odkryliśmy żadnej tajemnicy wszechświata. No to gdzie ta filozofia? Dziś napiszę konkretniej o tym, jak filozofować z książką. Na przykładzie konkretnej książki.

Książki do filozofowania

Na listach „filozoficznych” tytułów dla dzieci znajdziecie na pewno jakieś ciekawe propozycje. Tyle tylko, że żeby sobie porozmawiać z dzieckiem na jakiś ważny temat wcale nie potrzebujemy książki o filozofii. Wystarczy nam po prostu książka dobra – taka, która jest o czymś. I taka, którą polubimy – dzieciaki i my. Grunt, żebyśmy nabrali trochę wprawy. Wiedzieli, jak zachęcić dziecko do rozmowy i, jak tę rozmowę prowadzić. Przede wszystkim potrafili sami zauważyć te miejsca, w których pojawia się ciekawy problem. A następnie potrafili zadać inspirujące pytania. 

Jakiś czas temu w jednym z komentarzy do wpisu na temat filozoficznej literatury dla maluchów (znajdziesz go TUTAJ) pojawiła się prośba o to, żeby podpowiedzieć trochę konkretniej, jak właściwie zabrać się do filozofowania na podstawie książki. Dziś zacznę na nią odpowiadać. Więcej o tym, jak w ogóle filozofować z dzieckiem pisałam TUTAJ. Teraz chcę się skupić na tym, jak to robić, wykorzystując literaturę.

Jak filozofować w domu

Jestem zdania, że filozofowanie w domu powinno przebiegać niejako przy okazji. Rodzic to nie nauczyciel. A filozofia to nie chemia czy matematyka, do których, jak trzeba, siada się z dzieckiem i pomaga mu nadrabiać zaległości. Filozofia wyznacza nasz sposób patrzenia na świat i myślenia o nim. Nie wkuwa się jej. Ani z niej nie odpytuje.

Rozmowa filozoficzna z dzieckiem to najzwyklejsza w świecie rozmowa o czymś. Nie podoba mi się pomysł, żeby siadać z dzieckiem i oznajmiać mu, że teraz będziemy filozofować. Albo żeby po przeczytaniu książki na dobranoc prosić, żeby dziecko wskazało poruszone w niej problemy i się do nich ustosunkowało;) Tak mniej więcej robi się na warsztatach filozoficznych (pisałam o tym TUTAJ), ale czas z rodzicem rządzi się zupełnie innymi prawami. Owszem, jeśli masz starsze dziecko i chcesz czytać z nim teksty filozoficzne, to można w ten sposób podejść do tematu. Natomiast z maluchami, z którymi opieramy się na literaturze dziecięcej, skupmy się przede wszystkim na czytaniu. I nie stawiajmy sobie za cel, że dziś akurat koniecznie musimy pofilozofować. Podejdźmy do tego na luzie. W przeciwnym razie jest duża szansa, że nie tylko nie osiągniemy tego, co sobie zamierzyliśmy, ale jeszcze obrzydzimy dziecku czytanie.

Dzieci lubią pytać

Jeśli dużo czytacie z dziećmi, to jest duża szansa, że już nie raz one same dawały Wam okazję do tego, żeby przy książce filozofować. Dzieci często zadają pytania w trakcie lektury. Czasem zupełnie konkretne („Mamo, a to jest mucha Bzyk-Bzyk, bo nie pamiętam”), ale czasem też takie, od których można zacząć filozoficzną pogawędkę 🙂 Mogą zapytać o to, dlaczego ktoś tak albo inaczej postąpił. Albo o to, czy w naszym życiu też tak jest jak w książce. Albo, czy ktoś miał rację, jak sobie coś pomyślał. I o całą masę innych rzeczy, o których można podyskutować.

Ważne, żeby im wtedy nie dać od razu jednej dobrej odpowiedzi, ale zachęcić, żeby same pokombinowały. Pytaniami. Takimi w stylu: „A dlaczego tak myślisz”. I samemu też się na głos pozastanawiać („Może Puchatek myślał tak, bo….”, „Wydaje mi się, że Pan Kuleczka chciał pokazać, że…”). Pozgadywać sobie razem. Można się powygłupiać i wymyślać jakieś mało prawdopodobne i trochę dziwaczne wyjaśnienia. Warto jednak pokazać, że ostatecznie na serio szukamy dobrej (choć może nie jedynej) odpowiedzi na pytanie. Myślę, że to szczególnie ważne, kiedy problem ma znaczenie etyczne. Wspólne czytanie jest świetną okazją, by pokazywać dzieciom ważne dla nas wartości.

Nie przesadzaj

Oczywiście sytuacje, kiedy dziecko samo „prosi się” o to, żeby w trakcie czytania filozofować nie są jakieś super-częste. Przynajmniej w przypadku większości dzieci. Dlatego czasem trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Od czasu do czasu, w ciekawym momencie przerwać czytanie i zadać pytanie. Ważne, żeby robić to z wyczuciem. Nie próbować na siłę forsować tych pytań, kiedy dziecko wyraźnie nie ma ochoty gadać i wydaje się zwyczajnie zniecierpliwione naszymi próbami. Zwykle (choć nie zawsze!) najlepszym momentem nie będzie też ten, kiedy akcja wydaje się najbardziej wartka. Znacie takie osoby, co nie lubią, jak się gada w trakcie filmu lub serialu? No właśnie. To jest to samo. Ja tych osób zupełnie nie rozumiem, bo nie mam pojęcia po co w takim razie oglądać coś razem 😉 Ale staram się to uszanować. W przypadku, kiedy chodzi o dzieci i o książkę, a nie jakiś tam serial, szanuję to tym bardziej.

Nie martwcie się, zdarzają się też chwile, kiedy da się przerwać:) Na pewno je znajdziecie. Może jak czytacie ten sam ulubiony rozdział po raz dziesiąty? A może pod koniec rozdziału? A może kiedy akcja trochę zwalnia albo coś jest dla dziecka mało zrozumiałe?

Wesoły Ryjek i wiosna

Skoro już wiecie, kiedy i jak mniej więcej rozmawiać, to przejdźmy do konkretów 🙂 Mam dziś dla Was kilka pomysłów na to, jak się zabrać do filozofowania z jednym z naszych książkowych ulubieńców, Wesołym Ryjkiem 🙂 Skoro wiosna teoretycznie tuż tuż, a my w dodatku bardzo na nią czekamy, postanowiłam na dobry początek zabrać się za tom Wesoły Ryjek i wiosna 🙂 Wybrałam dla Was trzy fragmenty, które mogą być świetnym pretekstem do tego, żeby sobie w trakcie lektury trochę filozofować. Książka jest przeznaczona dla małych dzieci, więc i moje zachęty do rozmowy są takie, żeby się miały szansę sprawdzić z maluchami.

Kwiaty

Rozdział Kwiaty zaczyna się od tego, że rodzice Ryjka „najpierw głośno rozmawiali, a potem było cicho”, a potem Ryjek, tata i żółw przytulanka pojechali po bukiet dla mamy;) Kończy się ten rozdział sceną, jak chłopaki przychodzą do domu z tym bukietem, a mama otwiera drzwi. Jej reakcja opisana jest tak:

„Mama najpierw spojrzała na tatę i nic nie powiedziała. Pewnie mi się zdawało, ale minę miała taką, jak kiedyś, gdy wyciąłem kawałek zasłony na kocyk żółwia. Potem spojrzała na kwiaty…”.

Oczywiście mina mamy się wtedy zmieniła 🙂

Ten rozdział to świetny pretekst, żeby porozmawiać z dzieckiem o uczuciach, a także o konfliktach między ludźmi. Można zapytać:

  • Dlaczego mama miała taką minę? Co to była za mina?
  • Dlaczego robimy różne miny? Czy miny się przydają? Do czego?
  • W jaki jeszcze sposób można pokazać, że jest się złym? A jak rozpoznać, że ktoś jest zły na nas?
  • Czemu ludzie się złoszczą? Czy warto się złościć? Czy lubimy się złościć? Dlaczego czasem nie potrafimy przestać?
  • Co możemy zrobić, kiedy ktoś jest na nas zezłoszczony? Czy każdy złości się tak samo?
  • Czemu rodzice Ryjka się pokłócili? Dlaczego ludzie się kłócą? O co się kłócimy? Jakie są pożytki z kłótni?

Portret

W tym rozdziale Ryjek chce dać coś mamie w prezencie – bo jest najlepsza na świecie. I decyduje, że narysuje jej portret. Przypomina mu się, jak tata powiedział kiedyś, że kiedy się maluje czyjś portret, trzeba pamiętać, by pokazać w nim to, co jest w kimś najważniejsze. No i rysuje to, co najważniejsze. Mama na jego portrecie pięknie się uśmiecha.

Tu z kolei pojawiają się problemy prawdziwie metafizyczne: pytanie o istotę rzeczy i o to, czym jest osobowość.

  • Dlaczego Ryjek uznał, że najważniejszy w mamie jest uśmiech? Czy bez tego uśmiechu mama byłaby tą samą mamą czy kimś innym? Co to znaczy „być sobą”?
  • A co jest najważniejsze w Twojej mamie? A w Tobie? Czy w każdym człowieku ta sama rzecz jest najważniejsza?
  • Czy jeśli coś jest w kimś najważniejsze to jest w tym kimś cały czas? Jest coś, co się w nas nigdy nie zmienia?
  • Co się w nas zmienia? Dlaczego?
  • Czy w każdym człowieku taka sama rzecz jest najważniejsza? A czy jest coś, co łączy wszystkich ludzi? Jeśli tak, to co to takiego?

Dom

To chyba mój ulubiony rozdział z tego tomu. Ryjek buduje w nim domek z klocków i wkłada do niego wszystko, co uważa za najpotrzebniejsze: fotografię przedstawiającą mamę, tatę, Ryjka i zółwia przytulankę, książeczkę, patelnię i zegarek dziadka. A potem opisuje mamie, dlaczego włożył właśnie takie rzeczy. O każdej można by pofilozofować. Skupię się jednak na zegarku. Ryjek mówi tak:

„Zegarek jest po to żebyśmy mieli na to wszystko czas: ty, mamo, tata, ja i mój żółw przytulanka. I jeszcze babcia i dziadek i wszyscy inni goście, którzy będą mogli do nas łatwo przychodzić, bo właśnie dlatego zrobiłem takie niskie ściany”.

Po wysłuchaniu tej historii mama dzwoni do taty, a tata przyjeżdża po pracy z babcią i dziadkiem. I wszyscy długo siedzą razem. Jak mówi Ryjek: „Tak jakby rzeczywiście nagle zrobiło się więcej czasu”. Fajne, no nie?

Małe dzieci nie bardzo mają jeszcze poczucie czasu, kompletnie przypadkowo używają zwykle pojęć związanych z jego upływem („Mamo, wczoraj pojadę z Polą do Afryki, dobrze?” i takie tam). Z tego powodu rozmowa na ten temat może nie być łatwa, ale za to super ciekawa – także dla rodzica. Bo fajnie czasem zobaczyć, jak inaczej niż my nasze dziecko postrzega świat:)

A rozmawiać można, posługując się, na przykład, takimi pytaniami:

  • Co to znaczy, że się ma albo nie ma na coś czasu?
  • Skąd się bierze czas? Czy zawsze jest go tyle samo czy może go ubywać?
  • Co to znaczy, że czas płynie? Dlaczego płynie? Czy byłoby lepiej, gdyby nie płynął? Można go jakoś zatrzymać?
  • Czy każdemu czas płynie tak samo szybko? Od czego to zależy, jak szybko komuś płynie czas?
  • Czy to ja decyduję o tym, ile mam na coś czasu? Albo na co go mam? Czy mogę coś zrobić, żeby mieć więcej czasu?
  • Czy mogę komuś dać w prezencie trochę czasu? A co to znaczy, że się komuś poświęca czas? Jak się to robi?
  • Dlaczego zdarza się, że robimy coś „dla zabicia czasu”? Czy w takim razie czas to coś dobrego czy złego? Lepiej mieć go dużo czy mało?

Oczywiście, te wypisane tu pytania to tylko propozycje. Jak już zadacie pierwsze i dziecko coś odpowie, to potem rozmowa będzie się toczyć spontanicznie. Jest więc duża szansa, że nie będzie okazji, żeby zadać pozostałe. Może wyjdzie Wam z tego dyskusja na jakiś kompletnie inny temat? A może tylko bardzo krótka wymiana zdań albo nawet pojedyncza odpowiedź, po której maluch będzie już chciał wrócić do lektury. Nie szkodzi – jak dziecko się zaainteresuje choćby na chwilę, to cel w stu procentach osiągnięty 🙂 Ostatecznie chodzi przecież po prostu o to, żeby z nim o czymś filozofować, zwrócić jego uwagę na jakąś myśl. I o to, żeby było ciekawie.

Tagged , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments