filozofia dla dzieci, rodzicielstwo

„Mamo, a dlaczego?” czyli o pożytkach płynących z rozmowy

rozmowa filozoficzna z dzieckiem

Jak pisał w swoim Państwie Platon, podstawową metodą filozofii jest dialektyka – czyli po prostu rozmowa. Oczywiście nie chodzi tu o byle jaką rozmowę – small talk to nie filozofia;) Rozmowa filozoficzna dotyczy konkretnego zagadnienia, a jej uczestnicy wzajemnie się słuchają, przedstawiają własne refleksje i popierają je argumentami. Zakłada ona otwartość na drugiego człowieka i na to, co ma do powiedzenia. Wymaga uznania, że nie ma oczywistej odpowiedzi na dany temat. Takiego rozmawiania trzeba się nauczyć. I warto nauczyć tego własne dziecko. Jest ono bowiem wstępem do samodzielnego myślenia i rozbudza wrodzoną ciekawość świata malucha (więcej o tym, czym jest myślenie filozoficzne i dlaczego jest potrzebne dzieciom pisałam TUTAJ).

Trudna sztuka rozmawiania

Zanim jeszcze dziecko będzie gotowe do tego, by prowadzić filozoficzną dyskusję, uczy się rozmawiania jako takiego. Prowadząc warsztaty filozoficzne dla dzieci, często widziałam, że niektórym ich uczestnikom z początku trudniej było zainteresować się konkretnym tematem i wspólnie nad nim pozastanawiać. Sądzę, że bierze się to stąd, że maluchy często nie są w ogóle przyzwyczajone do tego, żeby rozmawiać. Oczekują od dorosłego prostych komunikatów i poleceń, trudno im się skupić dłużej na tym, co mówi druga osoba. Inaczej mówiąc, nie potrafią słuchać. Bo właśnie słuchanie jest warunkiem i podstawą dobrej rozmowy. Oczywiście zdolność koncentracji jest związana z wiekiem i temperamentem, ale można ją też – w miarę możliwości dziecka – rozwijać.

Mów do dziecka!

W jaki sposób uczymy dziecko słuchania tego, co mówi druga osoba? Przede wszystkim mówiąc do niego. Zdecydowanie warto mówić do dziecka już długo przed tym, jak potrafi nam coś odpowiedzieć. Dobrze to robić od pierwszych dni jego życia, a nawet wtedy, kiedy jeszcze jest „po tamtej stronie brzucha”. Głos mamy uspokaja dziecko, daje mu poczucie bezpieczeństwa. Z czasem, kiedy dziecko staje się bardziej świadome, nie tylko nas słyszy, ale także obserwuje. Zauważa mimikę i gesty, którymi posługujemy się, mówiąc. W ten sposób oswaja się ze światem, uczy środków wyrazu, rozpoznaje emocje. Mówiąc do dziecka, nie tylko dbamy o jego własny rozwój mowy, ale też budujemy też naszą więź z nim.

Posługując się terminologią filozoficzną: relacja osobowa wymaga dialogu – aktywnego bycia naprzeciw. Jeśli moje bycie z dzieckiem sprowadza się do tego, że się nim, choćby i najtroskliwiej, opiekuję, ale nie mówię do niego, to jest to w istocie „obsługiwanie”, a nie dialog. Chodzi o to, żeby – w taki czy inny sposób – zwracać się do malucha. Obserwować go, reagować na jego zaczepki, komentować to, co robimy, opisywać otaczający świat. Dzięki temu przyzwyczajamy dziecko i siebie do tego, że jesteśmy partnerami w dialogu – współrozmówcami. 

Rozmowa filozoficzna (i każda inna) zaczyna się od słuchania

Jeśli ja i moje dziecko mamy nauczyć się bycia współrozmówcami to muszę pamiętać, żeby nie tylko mówić, ale i słuchać – tego, co komunikuje. Także wtedy, gdy są to jeszcze komunikaty niewerbalne. Nie wolno mi bagatelizować tego, co maluch usiłuje przekazać. Nie tylko wtedy, kiedy „grzecznie” odpowiada na zadane pytanie, ale również, kiedy jest w trybie „awantura”. Jak mój zbuntowany dwulatek wrzeszczy w niebogłosy, bo chce dostać coś słodkiego, a ja się na to nie zgadzam, to też powinnam słuchać. Nie stwierdzać, że przecież „nie ma o co płakać”, nie przerywać, nie przekrzykiwać i nie próbować wymusić, żeby się natychmiast uspokoił. Starać się wysłuchać, pokazać, że rozumiem problem. To nie tylko przynosi zwykle lepsze efekty jeśli chodzi o ugaszenie emocjonalnego pożaru, ale też uczy dziecko, że można i warto rozmawiać i, że to, co ma do powiedzenia, mnie interesuje.

Zabiegając o to, żeby nasze dzieci słuchały, zapominamy często o tym, że należałoby zacząć od siebie. Oczekujemy, że dziecko, gdy tylko usłyszy, że coś mówimy, natychmiast przerwie zabawę, wysłucha z uwagą naszych słów i najlepiej da natychmiastowy feedback. Tymczasem sami krzyczymy do niego z kuchni w trakcie zmywania albo biegając po domu z jego młodszym bratem na rękach. Sama się łapię na tym, że notorycznie robię tak wobec swojej dwuipółlatki. To raczej słaby przykład 😉

Jeśli chcesz, żeby Twoje dziecko potrafiło uważnie słuchać, zwracaj się do niego tak, żeby to zasługiwało na uwagę. Zatrzymaj się na chwilę, nawiąż kontakt, daj mu do zrozumienia, że to, co mówisz, dla Ciebie samego jest ważne. Staraj się też o to, żeby jak najczęściej, widując Cię rozmawiającego z innymi osobami, dostawało dobry przykład. Jak mówisz do kogoś albo jak ktoś mówi do Ciebie, to nie przeglądaj fejsa, nie gap się w telewizor i nie myśl o zupełnie innych rzeczach. Skup się po prostu – nie tylko dzieciom potrzebna ta umiejętność;)

Rozmowa filozoficzna z dzieckiem – jak się do tego zabrać?

To tyle jeśli chodzi o przygotowanie gruntu do filozofowania z dzieckiem. A co potem? Potem do dzieła! Prowadzenie filozoficznej dyskusji z maluchem jest łatwiejsze niż początkowo może się wydawać. Cały problem w tym, że zwykle nie jesteśmy do niego przyzwyczajeni, więc w pierwszej chwili w ogóle nie przychodzi nam do głowy, jak to zrobić. Najlepsze jest to, że dziecko samo dobitnie daje nam znać, że jest na takie rozmowy gotowe. Robi to, zadając pytanie dlaczego (w naszym przypadku to jest po co? – Bobaska nie zna jeszcze Arystotelesa i nie odróżnia przyczyny sprawczej i celowej ;). Dlaczego?” to podstawowe pytanie filozofii, wyróżniające ją spośród innych nauk. Oczywiście, nie zawsze kiedy dziecko je zadaje, jest faktycznie chętne do rozmowy. Czasem może to być, na przykład, próba zwrócenia na siebie uwagi. Warto jednak korzystać z okazji, jeśli widzimy, że jest sprzyjający moment. Szczególnie wtedy, kiedy dziecko jest naprawdę zaciekawione sprawą, o którą pyta.

O pytaniach filozoficznych

            Kiedy już wyczujemy dobrą okazję, reszta jest prosta – oddajemy sprawy w ręce dziecka. Wystarczy, zamiast udzielać odpowiedzi na zadane pytanie, zachęcić malucha do tego, żeby samo pokombinowało. Niekiedy dzieciaki zadają naprawdę świetne filozoficzne pytania. U nas w domu było na przykład ostatnio: „Po co (dlaczego) są róże zwierzęta” albo: „Po co (dlaczego) jest ciemno?”. W gruncie rzeczy jednak nawet te najnudniejsze pytania, które słyszymy sto razy w tygodniu i doprowadzają nas do tego, że mamy ochotę walić głową w ścianę, o ile podejdziemy do nich „filozoficznie”, mogą nabrać nowych barw.

Warto czasem, zamiast po raz kolejny odpowiadać na to Dlaczego muszę założyć czapkę? albo Dlaczego nie mogę zjeść teraz czekoladki?, zapytać: A jak Ty myślisz, dlaczego? Może stworzy to okazję do fajnego ćwiczenia filozoficznego. Zwłaszcza jeśli będziemy chcieli się zaangażować i potrafili zadawać dobre pytania pomocnicze (Po co ludzie noszą czapki?, Czy zawsze trzeba je nosić?, Czy wszyscy to robią? Dlaczego?, Czy niektórym osobom jest ciepło kiedy innym jest zimo? Od czego to zależy?, A co robili ludzie kiedy nie było czapek?, A skąd się bierze przeziębienie? Czy czemuś służy? itd.). Sztuka dialektyki sprowadza się do umiejętności stawiania dobrych pytań, a następnie aktywnego słuchania tego, co ma do powiedzenia druga osoba.

Pochwała nieoczywistości

            My dorośli na co dzień nie filozofujemy, bo większość spraw wydaje nam się oczywista. Warto zauważyć, że dotyczy to nie tylko tego, co wynika z obiektywnej wiedzy o świecie (w przypadku czapki – jakaś podstawowa znajomość biologii, wiedza o istnieniu wirusów, stanów zapalnych itp.), ale także tego, co tak naprawdę jest bardzo subiektywne, zależne od naszych indywidualnych przekonań, przyzwyczajeń, kompleksów, a nawet nastroju (babcia zawsze powtarzała, że dziecko ma nosić czapeczkę i u nas w domu wszystkie dzieci noszą, a poza tym jestem niewyspana i jest mi zimno, więc dziecku na pewno też). Poza tym życie, ze swoimi bardzo praktycznymi wyzwaniami nauczyło nas myśleć schematycznie. Nie ma w nas już takiej pasji odkrywania świata i poszukiwania niestandardowych rozwiązań.

W przeciwieństwie do nas, dzieci wciąż mają tę pasję – są z natury dociekliwe i twórcze. Warto za wcześnie im tego nie zabierać. Przeciwnie – na tyle, na ile potrafimy, dobrze pielęgnować te ich cechy, pomagać im je rozwijać i robić z nich wspaniały użytek. Filozoficzne rozważania na pewno w tym pomogą.          

fot. Daria Shevtsova/pexels.com

Tagged , , , , , , , , , , , , , , , , ,
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments