literatura

Lista przebojów według Bobaski i Klopsa: książki dla dzieci w wieku 12-18 miesięcy

książki dla dzieci w wieku 12-18 miesięcy

Minęło trochę czasu, odkąd ostatnio polecałam Wam nie-filozoficzne książki dla dzieci. Dziś chciałabym do tego wrócić. W poprzednich wpisach z tej serii (TU, TU i TU) było o lekturach dla najmniejszych czytelników – nawet poniżej roku. Tym razem pokażę Wam trochę pomysłów na książki dla dzieci w wieku 12-18 miesięcy. 

Jak wybierać książki dla roczniaka?

Szukając książek dla swojego dziecka, dobrze wiedzieć które z nich odpowiadają etapowi rozwojowemu naszego małego czytelnika. Oczywiście większość wydawnictw i księgarń określa docelowy wiek czytelnika, ale te zakresy są dość szerokie (najczęściej 0-3 lata). W wyznaczonym przedziale mieszczą się dzieci, których umiejętności i zainteresowania są skrajnie różne. Dwulatek umie i rozumie nieporównywalnie więcej od półroczniaka i można mu proponować dużo bardziej “zaawansowane” lektury.

Warto pamiętać o dwóch rzeczach, o których pisałam już kilkukrotnie we wcześniejszych wpisach. Po pierwsze, to Wy najlepiej znacie swoje dziecko i widzicie, co je interesuje. Po drugie, rekomendacje wiekowe podawane przez wydawnictwa nie tylko są szerokie, ale też bywają mocno zawyżone. Wielokrotnie czytałam ze swoimi dziećmi książki, które zdaniem wydawców były dla nich na wyrost. To, że książka opisana jest jako 3+ nie oznacza, że nie możesz jej czytać z dwulatkiem. Ani, że nie będzie dla niego ciekawa. Nawet jeśli dziecko nie zrozumie wszystkiego, to – jeśli tylko widzisz, że jest daną lekturą zaciekawione – możesz mieć pewność, że będzie to z korzyścią dla jego rozwoju. Więcej na ten temat pisałam w TYM TEKŚCIE

Jaki jest i co umie roczniak?

Wybierając książki dla roczniaka, trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z czytelnikiem, który już coraz więcej rozumie. Dziecko w tym wieku bardzo intensywnie rozwija bierną znajomość języka. Zna imiona osób z najbliższego otoczenia i nazwy przedmiotów, z którymi ma do czynienia w codziennym doświadczeniu. Rozumie proste zdania i polecenia. Samo mówi jeszcze bardzo niewiele, ale próbuje już nazywać to, co go otacza. Używa najprostszych słów (takich jak “mama”, “tata”, “papa” czy “nie”) i wyrazów dźwiękonaśladowczych. I bardzo się wszystkim interesuje!

Inną charakterystyczną cechą roczniaka jest to, że jest zdecydowanie ruchliwy. Świetnie już przemieszcza się na czterech i albo właśnie zaczął chodzić albo lada chwila zacznie. To są właśnie ci delikwenci, których trzeba nieustannie pilnować i, przy których najtrudniej jest coś zrobić. Ledwie się człowiek odwróci, a młody czy młoda już wspina się po schodach, wybiega na ulicę albo sięga po gorącą patelnię. Nieposkromiona ciekawość świata w połączeniu z mobilnością bywa kłopotliwa dla rodziców 😉 Nie ma jednak tego złego – to są jednocześnie te dwie cechy, które ogromnie sprzyjają rozwojowi dziecka. Krótko mówiąc – zamiast załamywać ręce, potraktujcie to jako szansę 😉 I miejcie na uwadze, wybierając książki. 

Najlepsze książki dla dzieci w wieku 12-18 miesięcy

Wiedząc, jaki jest roczniak, łatwiej nam zgadnąć, czego taki czytelnik potrzebuje. Przede wszystkim, potrzebuje poznawać! Dziecko w tym wieku ma wielką radochę z tego, że zapamiętało nowe słowo, nauczyło się coś nazywać albo zrozumiało, co się dzieje na obrazku. Dostarczajmy mu więc ile wlezie takiej stymulacji intelektualnej! Patrząc na to, co pochłaniały w tym wieku moje dzieci, chciałabym Wam polecić szczególnie kilka typów książek dla maluchów w tym wieku.

Słowniki obrazkowe

Skoro w wieku 12-18 miesięcy następuje gwałtowny rozwój mowy dziecka, to dobrze jest ten rozwój wspierać. Im więcej nowych słów pojawi się na tym etapie w czasie wspólnych lektur, tym lepiej. Ważne, oczywiście, żeby te słowa się jak najczęściej powtarzały – w końcu repetitio est mater studiorum 😉 Świetną propozycją dla roczniaków są najprzeróżniejsze słowniki obrazkowe. Takich książek jest mnóstwo, znajdziecie je bez trudu. Duża część z nich jest określona tematycznie (“Moje ciało”, “Zwierzęta”, “Moja pierwsza książka o kolorach”, “Na wsi”, “Pojazdy” itp.), ale jest też pełno takich ogólnych (“Moje pierwsze słowa”). Jest w czym wybierać. Bobaska lubiła Poznaję zwierzęta od Wydawnictwa Wilga, ale możecie sięgnąć po jakąkolwiek inną. W tym przypadku nie trzeba się jakoś specjalnie zastanawiać nad wyborem. Każda tego typu książka będzie na tym etapie równie rozwijająca. Grunt, żeby z nich wspólnie z dzieckiem korzystać (najlepiej z kilku różnych). 

Ten słownik obrazkowy od Wydawnictwa Wilga kupiliśmy w spożywczaku, będąc na wakacjach. Bardzo lubiła go Bobaska 🙂

Naszym niekwestionowanym zwycięzcą w kategorii “najlepsze słowniki obrazkowe” są z pewnością książeczki z cyklu Pierwsze słowa z popularnej serii Akademia Mądrego Dziecka. Klops je uwielbiał. Nie dziwię się, bo są świetne – pięknie zilustrowane, pomysłowo wykonane, różnorodne, kolorowe, idealnie dopasowane do małych rączek dziecka. Gdyby nie to, że się bardzo z tym pilnuję, najchętniej kupiłabym wszystkie. Polecam z pełnym przekonaniem – to jedne z najfajniejszych książek dla maluchów dostępnych na rynku. 

Tylko te dwie książeczki spośród naszych słowniczków z Akademii Mądrego Dziecka nadają się do pokazania we wpisie. Klops bardzo chciał wiedzieć, jak działa każda z ilustracji, więc większość rozebrał na czynniki pierwsze 😉

Pierwsze mini-fabuły

Dziecko pomiędzy 12 a 18 miesiącem rozumie proste zdania. Na tym etapie dobrze jest wprowadzić lektury, w których mamy do czynienia już nie tylko z pojedynczymi słówkami, ale także z jakimiś wydarzeniami. W ten sposób wspieramy rozwój mowy, a jednocześnie pomagamy maluchowi poznawać świat i rozumieć codzienne sytuacje. To zdecydowanie jest czas, żeby sięgnąć po książki z fabułą. Nie poszalejemy tu jednak jeszcze za bardzo 😉 Fabuła, którą ogarnie roczniak, powinna być bardzo prosta, krótka i sprowadzać się do opisu codziennych, znanych dziecku, sytuacji. Akcja takiej fascynującej historii zwykle opiera się na tym, że ktoś zjada śniadanie, ubiera się albo idzie na spacer.

Książeczek tego typu jest naprawdę sporo. Polecam sięgnąć po te z serii Dobra książeczka od Wydawnictwa Tekturka. To malutkie kartonówki, z których każda przeznaczona jest dla dzieci w bardzo określonym przedziale wiekowym (od 0-3 miesiące do 2,5-3 lata). Lubię te pozycje za to, że oprócz tekstu przeznaczonego do czytania dziecku, każda z nich zawiera krótką informację dla rodziców. Można się z niej dowiedzieć, jakie są możliwości rozwojowe dziecka na danym etapie oraz jak i co należy mu czytać. 

Popularni bohaterowie

Inne popularne tytuły tego typu to dwa cykle książeczek, które są przeznaczonymi dla najmłodszych czytelników częściami większych i bardzo znanych serii. Sprawdzą się świetnie jako książki dla dzieci w wieku 12-18 miesięcy. Pierwszy z nich to Kicia Kocia i Nunuś, a drugi – Basia, Franek i …. Są bardzo podobne do siebie. Oba składają się z niedużych kartonówek i dotyczą takich właśnie typowych codziennych sytuacji, o których lubią słuchać maluchy. Część z nich (a w przypadku Kici Koci i Nunusia nawet większość) ma pomóc dziecku w nabywaniu nowych umiejętności. Mowa w nich o pożegnaniu ze smoczkiem, nauce korzystania z nocnika czy sprzątaniu.

Ilustracje również dobrane są idealnie dla najmłodszych czytelników. Są proste, oszczędne, nie zawierają żadnych zbędnych elementów, brak w nich tła. Przedstawiają dokładnie to, o czym mowa w tekście. Dzięki temu dziecku łatwiej jest zrozumieć to, co się na nich dzieje.

Zwróćcie uwagę szczególnie na tytuł Kicia Kocia i Nunuś. Na spacerze. Spośród tych, które czytaliśmy jest chyba najfajniej napisana. Nunuś nazywa tam po swojemu różne rzeczy, które widzi na spacerze, a Kicia Kocia powtarza po nim, używając właściwych nazw. Takie ćwiczenie pomaga dziecku w rozbudowywaniu słownictwa. Warto brać przykład z Kici Koci 😉 

Seria o Kici Koci i Nunusiu ma pomóc maluchowi w oswojeniu codziennych sytuacji, które mogą być dla niego trudne – takich jak nauka korzystania z nocnika.
Kicia Kocia uczy brata nowych słów, kiedy powtarza pełne nazwy przedmiotów albo zwierząt, które Nunuś nazywa z pomocą wyrazów dźwiękonaśladowczych.

Czytając tego typu książki, starajcie się zawsze porozmawiać z dzieckiem o tym, co dzieje się na każdej ze stron. Maluch może nazywać – na tyle na ile potrafi (czyli najpewniej posługując się słowami typu “mama”, “tata” i wyrazami dźwiękonaśladowczymi) – przedmioty, które widzi na obrazku i odpowiadać na proste pytania (“Kto wszedł do pokoju?”, “Popatrz, to kurka. Co robi kurka?”). Gwarantuję, że umęczy Was to solidnie (ile można czytać i gadać o tym samym śniadaniu?), ale naprawdę warto to robić. To bardzo rozwija małych czytelników. 

Książki rozwijające mowę.

We wspieraniu rozwoju mowy przychodzą nam z pomocą tytuły specjalnie do tego przeznaczone. Książeczki logopedyczne obfitują w wyrazy dźwiękonaśladowcze i pisane są bardzo prostym językiem. Tekst składa się z krótkich zdań opisujących to, co dzieje się na obrazku. Czasem takie pozycje mają elementy aktywizujące, czyli zachęty do tego, żeby dziecko wykonało jakąś czynność (klasnęło w rączki, przybiło piątkę itp.). Często wiele słów i fraz wielokrotnie się powtarza, żeby dziecko lepiej mogło je zrozumieć i łatwiej zapamiętało. 

„Pucio

Najbardziej znaną (i z pewnością najlepszą, z jaką mieliśmy do czynienia) serią tego typu książek jest Pucio. Te tytuły polecam Wam z pełnym przekonaniem. Są rzeczywiście fantastycznym wsparciem dla rozwoju mowy, ale mają też masę innych zalet. Nam podoba się w nich wszystko: bijące od tych historii ciepło, bohaterowie, których autorka przedstawiła z ogromną sympatią, pięknie nakreślone relacje między nimi. I świetne ilustracje Joanny Kłos. O pierwszej części przygód Pucia i jego rodziny pisałam już w jednym z poprzednich wpisów z tego cyklu (TUTAJ). Z roczniakami można już też zrobić podejście do  kolejnej – Pucio mówi pierwsze słowa.

U nas druga część Pucia – jak każda książka z tej serii – sprawdziła się bardzo. Z Bobaską czytałam ją jeszcze zanim miała półtora roku – Młoda bardzo wcześnie zaczęła mówić. Z Klopsem też po nią sięgaliśmy, kiedy był w tym wieku, ale czytaliśmy „nieprzepisowo”. Młody potrafił nazwać jeszcze bardzo niewiele przedmiotów i wybierał tylko niektóre strony z książki. To nie przeszkadzało w tym, żeby tę lekturę bardzo lubił. I nie zmieniło faktu, że dzięki niej rozwijał się jego bierny i czynny słownik.

Pucio cieszy się od lat coraz większą popularnością i wciąż pojawiają się nowe książki i produkty z tej serii. Jeżeli trudno Wam się w tym połapać, to na swojej stronie aktywneczytanie.pl Ania Jankowska pokazuje plakat, na którym widać, które z nich są odpowiednie do konkretnego wieku dziecka (TUTAJ). Dla roczniaków świetnie powinny się sprawdzić mniejsze książeczki z serii: Pucio mówi dobranoc, Pucio mówi dzień dobry i Co robi Pucio?. Tych nie testowałam na własnych dzieciach, ale wydają mi się naprawdę warte polecenia. Spróbujcie 🙂 A jeśli już próbowaliście, dajcie znać w komentarzu, jak się Waszym dzieciom podobały 🙂

„Jano i Wito

Inną znaną serią tego typu jest Jano i Wito. Inaczej niż w przypadku Pucia, tutaj poszczególne części nie różnią się od siebie pod względem “stopnia zaawansowania”. Według rekomendacji wydawnictwa są one przeznaczone dla dzieci już od urodzenia. W moim odczuciu najlepiej się sprawdzą właśnie pomiędzy 12 a 18 miesiącem życia. Każda z części tej serii oparta jest na bardzo podobnym schemacie. Chłopcy za każdym razem czegoś szukają. Na kolejnych stronach książki pojawiają się jakieś obiekty i pytanie o to, czy jest to poszukiwana rzecz. Następnie pada odpowiedź, że nie. Nazwa poszukiwanego obiektu występuje więc w tekście wielokrotnie. Zdania są mega-proste i przeplatane wyrazami dźwiękonaśladowczymi. W dodatku wszystko to napisane jest bardzo rytmicznym językiem. Zobaczcie sami:

Nam Jano i Wito nie przypadł do gustu aż tak jak Pucio. Może właśnie ze względu na tę wielką prostotę. Myślę, że warto mieć w domu jeden czy dwa tytuły o przygodach dwóch braci, bo to faktycznie dobra baza do rozwoju mowy najmłodszych. Nie ma raczej sensu kompletowanie całej serii (chyba, że Wasze dzieci ją pokochają – wtedy czemu nie). To inaczej niż w przypadku Pucia, który rozwija się wraz z czytelnikiem. Tam każda część ma coś całkiem nowego do zaoferowania i stawia przed dzieckiem nowe komunikacyjne wyzwania.

Oprócz tych dwóch, już troszkę bardziej “dorosłych” serii, na tym etapie nadal będą się sprawdzać książeczki z wyrazami dźwiękonaśladowczymi, o których pisałam TUTAJ. Jeśli chcielibyście przeczytać o innych pozycjach tego typu, to polecam też zajrzeć na TĘ STRONĘ. Znajdziecie tam naprawdę obszerny wpis o książkach logopedycznych.

Książeczki aktywnościowe

Skoro roczniak lubi się ruszać, warto mu to umożliwić także w czasie lektury. Świetnym pomysłem na książki dla dzieci w wieku 12-18 miesięcy są te, które aktywizują czytelnika. Pisałam Wam już o nich poprzednio, bo niektóre z nich nadają się nawet dla młodszych dzieci. Na tym etapie jednak sprawdzają się zwykle jeszcze lepiej – po prostu dlatego, że dziecko więcej czynności umie już wykonać. Roczniak potrafi klaskać, wskazywać określone obiekty paluszkiem, przesuwać elementy. I posługiwać się wyrazami naśladowczymi. Do takich głównie zadań sprowadzają się polecenia, które znajdziemy w tego typu pozycjach. 

Seria o Króliczku

Naszym największym hitem wśród książek aktywnościowych było Śpij, króliczku. To jedna z trzech części popularnej serii Jorga Muhle od Wydawnictwa Trzy Siostry. Jeśli nie znacie, koniecznie po nie sięgnijcie – są naprawdę świetne. To niewielkie kartonówki, przedstawiające proste codzienne sytuacje. W naszej króliczek ma iść spać – co, jak wie każdy rodzic, wymaga odprawienia całego wieczornego rytuału. Najpierw jest mycie ząbków, potem zakładanie piżamki, poprawianie podusi, drapanie za uszkiem i głaskanie po pleckach. W końcu króliczek wskakuje pod kołderkę, a wtedy już tylko buziak na dobranoc i gasimy światło. Podobnie jak nasze dzieci, króliczek też potrzebuje w tych wszystkich czynnościach asysty – mały czytelnik pomaga mu w każdej z opisanych czynności. Ze znakomitą większością zadań roczniak poradzi sobie bez problemu. Jest jeden wyjątek, ale da się go z łatwością zmodyfikować 😉 

Jak widzicie, wielkim atutem tej serii jest też szata graficzna. Ilustracje są śliczne i idealnie odpowiadają potrzebom tych bardzo małych czytelników. Są nieskomplikowane, tło jest jednolite, oddają dokładnie to, co jest w tekście. Nie ma tu żadnych niepotrzebnych rozpraszaczy. Dzięki temu roczniak z łatwością się w nich odnajdzie i tym mocniej zaangażuje w wykonywanie zadań. 

W każdej z pozostałych części serii mamy do czynienia z podobnym opisem całego szeregu kroków, które należy wykonać w konkretnych sytuacjach. Książeczki nie tylko zachęcają do określonych aktywności i rozwijają kompetencje komunikacyjne. Ich wartość polega także na tym, że pomagają oswoić codzienne sytuacje, które bywają trudne dla małych dzieci. W końcu który maluch lubi myć głowę? Wszystko to sprawia, że seria o Króliczku jest świetnym przykładem tego, że geniusz tkwi w prostocie 🙂 

Pozostałe aktywnościówki

Kolejne tytuły tego typu, które się u nas bardzo sprawdziły i które bardzo Wam polecam, to pozycje wydane przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia. Po pierwsze, Rok w lesie. Wiewiórka. To też część super-popularnej serii. Książeczka, podobnie jak wszystkie produkty związane z hitowym Rokiem w lesie, została przepięknie zilustrowana przez Emilię Dziubak. Jest to malutka kartonówka, świetnie nadająca się do rączek roczniaka. Przedstawiona na 28 stronach historyjka toczy się jesienią, kiedy zwierzęta gromadzą już zapasy na chłodniejsze dni. Nasza tytułowa ruda bohaterka jeszcze śpi, ale za chwilę też zajmie się poszukiwaniem orzeszków. Mały czytelnik będzie jej w tym towarzyszył. 

Mój Klops poznał i bardzo polubił Wiewiórkę jako półtoraroczniak. Myślę jednak, że spokojnie można ją czytać z roczniakami. Z kolei z odrobinkę starszymi dziećmi lektura tej książki będzie dobrym punktem wyjścia do tego, żeby porozmawiać o różnych zwyczajach zwierząt. Oprócz wiewiórki ukazały się jak dotąd jeszcze trzy książeczki z tej serii: Borsuk, Niedźwiedź i Bóbr. Można je wszystkie dokładnie obejrzeć na stronie wydawnictwa – TU i TU

Nie bój się i pocałuj mnie autorstwa Nastji Holtfreter to nasz kolejny hit od Wydawnictwa Nasza Księgarnia. Różni się od poprzednich tym, że tutaj mamy do czynienia wciąż z tym samym poleceniem. W tym sensie jest to dość nietypowa książka aktywnościowa i nie ma w tak dużym stopniu na celu rozwoju kompetencji komunikacyjnych dziecka. Za to mogę Wam obiecać, że jest bardzo wciągająca. Poza tym tekst jest rymowany, a to też plus w przypadku rozwijających się językowo roczniaków.

Moje Bomble całowały z ogromnym zaangażowaniem 😉 Książka jest ślicznie zilustrowana i bardzo zabawnie napisana, tekst jest prosty i nie ma go za wiele (choć dla Klopsa to i tak bywało za dużo, żeby doczekać do kolejnej strony ;)). W dodatku zakończenie jest dość zaskakujące i zachęca do tego, żeby czytać od początku. Przygotujcie się na wielokrotną lekturę! 

Inne ciekawe książki dla dzieci w wieku 12-18 miesięcy

Książki, o których dzisiaj napisałam, to oczywiście tylko niektóre propozycje, które sprawdzą się jako lektury dla dzieci w wieku 12-18 miesięcy. Oprócz tego możecie śmiało czytać z roczniakiem wszystko to, co już czytaliście z nim wcześniej. Oczywiście, jeśli to robiliście. Jeśli nie, to najwyższy czas zacząć – zerknijcie do wcześniejszych wpisów, tam znajdziecie więcej książkowych polecajek. Poza tym obserwujcie swoje dzieciaki. W ten sposób najlepiej zorientujecie się, co im się podoba i, jakie tytuły są dla nich szczególnie rozwijające. Pamiętajcie – nic na siłę. Jeśli dziecko nie chce czytać, to na pewno nie warto go zmuszać. Lepiej poszukać innych sposobów na to, by pokazać mu, że książki są fajne.

Dajcie znać, jakie książki sprawdziły się u Was jako lektury dla dzieci w wieku 12-18 miesięcy. Czytaliście to samo, co my?

Tagged , , , , , , , , , , , , ,
Subscribe
Notify of
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments