filozofia dla dzieci, rodzicielstwo

Filozoficzne spacery – czyli o tym, jak wiosna sprzyja rodzinnemu filozofowaniu

filozoficzne spacery

Nareszcie wiosna! Ptaki śpiewają, słońce coraz mocniej świeci, a świat powoli robi się coraz bardziej kolorowy. To jeden z najlepszych momentów w roku na obserwacje natury. Każdy spacer stwarza okazję, by zauważać wielkie zmiany zachodzące w świecie roślin i zwierząt. Posłuchać odgłosów lasu, pooglądać mrówki przez lupę, sfotografować napotkane po drodze kwiaty, a potem poszukać ich w atlasie albo encyklopedii. To chyba najlepsza lekcja przyrody. Co mniej oczywiste, takie wiosenne spacery stwarzają też doskonałe warunki do wspólnego z dziećmi filozofowania. 

Wyjdź z dzieckiem na dwór!

Nie od dziś wiadomo, że rodzinny czas spędzany na łonie natury niesie ze sobą całą masę korzyści. Sprzyja rozwojowi naszych dzieci – zarówno fizycznemu (żadna bawialnia ani sala gimnastyczna nie zastąpi ruchu na świeżym powietrzu!), jak i intelektualnemu, emocjonalnemu, a nawet społecznemu. Pozwala się wyciszyć, poradzić sobie z nadmiarem bodźców, których doświadczają zarówno nasze dzieci, jak i my sami. Pomaga pielęgnować relacje rodzinne – bo kiedy jesteśmy razem w lesie, nad jeziorem albo na górskiej ścieżce, jesteśmy dużo bardziej dla siebie niż w czasie codziennej domowej krzątaniny.

Wiosna szczególnie zachęca nas do tego, by jak najwięcej czasu spędzać na wspólnych spacerach, piknikach czy wyprawach. Po długich, szarych późnojesiennych i zimowych miesiącach, kiedy świat roślin i zwierząt wydawał się uśpiony, teraz nagle wszystko odżyło. Zmysły i mózgi naszych dzieci, spędzających wcześniej więcej czasu w czterech ścianach, ogromnie potrzebują teraz kontaktu z przyrodą i przestrzeni. Ich oczy spragnione są kolorów, a uszy odgłosów natury. Ich głowom zdecydowanie dobrze zrobi „przewietrzenie”. A jak już się porządnie przewietrzą, warto dostarczyć im też inspiracji do główkowania. Spróbować poszukać śladów zwierząt w lesie, opowiedzieć o działaniu ziół rosnących w przydomowym ogrodzie albo nauczyć posługiwania się kompasem i mapą. A najlepiej jeszcze wspólnie porozmyślać o tym wszystkim, co obserwujemy i czego doświadczamy. O różnych aspektach otaczającego nas świata. Innymi słowy – wspólnie pofilozofować.

Filozofia na spacerze

Mówi się, że początkiem filozofii jest zdziwienie. Tak pisał już Platon, a po nim Arystoteles. Człowiek zaczyna filozofować wtedy, kiedy napotyka w świecie coś, co budzi jego zainteresowanie, zachwyt, skłania do zadawania pytań – coś, co go zadziwia. Każdy spacer po lesie czy górska wyprawa może być niewyczerpanym źródłem takich mniejszych i większych zadziwień. Wystarczy trochę uważności. I czasu! Na to, żeby móc się zatrzymać, popatrzeć i zacząć zadawać pytania. O życie roślin i zwierząt, o prawa przyrody, zmiany pór roku, wzajemne zależności różnych elementów świata przyrodniczego. I o to, dlaczego to wszystko tak działa. Kto wie, może uważny kontakt z naturą zainspiruje Was też do refleksji nad pięknem świata, działaniem czasu albo sensem życia?

Nie martwcie się o to, że na początku żadne filozoficzne pytania i problemy mogą nie przychodzić Wam do głowy. Albo jeśli rozpoczynanie poważnej dyskusji w czasie rodzinnego wypadku do lasu czy nad jezioro wyda Wam się z początku mało naturalne. Dla Waszych dzieci z pewnością takie nie będzie 🙂 Najprawdopodobniej ich głowy i tak z nieustannie filozofują. Rozmyślają nad masą różnych rzeczy, które nam wydają się oczywiste i w ogóle nie wywołują u nas żadnej refleksji. Tylko nie zawsze się tym dzielą, bo nauczyły się, że dorośli zwykle nie mają czasu i chęci na takie rozmowy. Kiedy dziecko zobaczy, że teraz masz czas i jesteś dla niego, otwarty na wspólne przyglądanie się światu, jest duża szansa, że samo zacznie zadawać pytania. Wtedy wystarczy, że wejdziecie w rozmowę.

Jakie tematy poruszać?

Pytania filozoficzne są specyficznym rodzajem pytań. Zwykle nie ma na nie jedynych absolutnie niepodważalnych odpowiedzi. Dotyczą nie tyle samych faktów, co ich znaczenia, sensu, wzajemnych powiązań i naszych opinii na ich temat. Jeżeli dziecko zapyta nas o cykl życia motyla albo zwyczaje bobrów to, odpowiadając na te pytania, nie prowadzimy jeszcze oczywiście rozmowy filozoficznej. Można to jednak potraktować jako punkt wyjścia do takiej rozmowy. Zadać kolejne pytania, trochę podrążyć. Może się okazać, że tę część zadania też wykonają za nas dzieci. „Mamo, a kto zrobił drzewa? Człowiek czy Bóg?”, „Czy jak się stoi w środku tęczy, to można ją zobaczyć?”, „Czy gwiazdy były zawsze?”, „Co było zanim powstał kosmos?”, „Po co są muchy?” – to niektóre z pytań, które usłyszałam od swoich dzieci, spędzając z nimi czas blisko natury. Zdarzało się, że te pytania padały od tak, znienacka, bez żadnego mojego udziału. Kiedy indziej były zainspirowane wspólną rozmową.

„Pula” problemów filozoficznych, które można poruszyć w czasie rodzinnego czasu w naturze jest naprawdę duża. Nigdy nie wiadomo, do jakich zagadnień doprowadzą nas obserwacje świata przyrody. Raz, wychodząc od pszczół, doszłyśmy z Bobaską do tego, czy kiedyś na świecie nie będzie ludzi. Kiedy indziej gadałam z Klopsami o drzewach i o tym, co można robić z drewna (wtedy dodatkowo zainspirowała nas znakomita książka Wojciecha Grajkowskiego i Piotra Sochy), a skończyliśmy rozmawiając o śmierci.

Jeśli brakowałoby Wam pomysłu, jest moim zdaniem kilka sprawdzonych tematów, do których nawiązać można przy okazji chyba każdego wyjścia na dwór. Takie pytania-wytrychy na filozoficzne spacery to, na przykład:

  • Jak widzi kot/mrówka/ptak? Dlaczego? Jak naprawdę wygląda świat?
  • Po co zwierzęta łączą się w pary i mają młode?
  • Dlaczego kwiaty mają różne kolory?
  • Dlaczego jedne zwierzęta polują na inne? Czy to znaczy, że są „złe”?
  • Dlaczego zmieniają się pory roku?
  • Dlaczego nie wolno śmiecić? Czy mamy obowiązek dbać o przyrodę?

Spacery (niekoniecznie) filozoficzne

Jeśli po przeczytaniu poprzednich akapitów masz nadal obawy, że takie filozoficzne spacery są nie do końca naturalne, spójrz na dziecko. Jeśli Młody czy Młoda faktycznie nie będzie w nastroju do prowadzenia filozoficznych rozmów, z pewnością da Ci o tym znać. Może niewerbalnie, ale naprawdę trudno nie zauważyć, że dziecko czegoś nie chce robić. Wystarczy być uważnym. A o to w spacerowych warunkach znacznie łatwiej niż w codziennej krzątaninie. Może być tak, że dziecko nie jest gotowe na snucie wspólnych refleksji, bo nie nacieszyło się jeszcze wystarczająco samym byciem na dworze. Wciąż jest na etapie uzupełniania deficytu natury;) Potrzebuje pobiegać, pooddychać świeżym powietrzem, posłuchać śpiewu ptaków, zrobić szałas. I dopiero jak to wszystko zrobi, jego głowa będzie gotowa na intelektualne wyzwania.

Nic się nie stanie, jeśli na najbliższym spacerze nie uda Wam się podjąć żadnego filozoficznego tematu. To i tak na pewno nie będzie czas stracony! Bo rodzinny, spokojny czas na łonie natury nigdy nie jest stracony. A pytania filozoficzne mogą przyjść później. Podczas jednego z kolejnych wspólnych wypadów albo kiedy indziej. Przed snem albo w aucie, kiedy będziecie skądś wracać. Może akurat wtedy dziecku przypomni się coś, co przyszło mu do głowy w czasie pikniku czy wycieczki. A o co wtedy nie miało czasu zapytać, bo miało ciekawsze zajęcia. Najważniejsze, że ziarno zasiane 🙂

A jeśli mielibyście ochotę wiosną pofilozofować z dziećmi nie tylko w plenerze, ale też nad książkami, to zapraszam Was do tego wpisu.

Tagged , , , , ,
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments