Filozoficzne lektury dla dzieci – czy w ogóle istnieje coś takiego? W ostatnich latach na rynku literatury dziecięcej pojawiło się kilka serii „filozoficznych książek”. Są one jednak, jeśli sugerować się opisami wydawców, przeznaczone przede wszystkim dla dzieci szkolnych. A co z najmłodszymi maluchami? Czy z nimi nie warto filozofować? A może nie da się jeszcze zrobić tego w oparciu o książki? Czy po prostu brakuje odpowiednich dla tego wieku propozycji literackich?
Jestem przekonana, że warto filozofować już z maluchami w wieku przedszkolnym. Co więcej, można znaleźć świetne lektury filozoficzne dla dzieci w tym wieku. Trzeba tylko umieć je wybrać, pamiętajać, że książka nie musi mieć filozofii w tytule, żeby miała dużą wartość jako inspiracja do wspólnych rozważań. Nie musi nawet być przez samego autora pomyślana jako lektura filozoficzna. Przedstawię Wam dziś kilka propozycji dla najmłodszych filozofów – przedszkolnych, a czasem nawet mniejszych.
Wszystkie te książki czytaliśmy już z dwuipółletnią Bobaską. Na pewno nie z każdym maluchem uda się to tak wcześnie – to zależy od tego, na ile dziecko jest w stanie się skupić. Przyjmuje się, że dzieci do 3 rż. koncentrują się na maksymalnie 15 minut, ale to się nie musi zawsze sprawdzać (szczególnie przy czytaniu! – więcej na ten temat w TYM TEKŚCIE). Poza tym spora część maluchów nie bardzo lubi słuchać i na tym etapie woli książki, które angażują też w inny sposób (np. aktywnościowe albo z okienkami). O ile jednak dziecko koncentruje się już na dłuższym tekście, nie będzie raczej „za małe” na żaden z tytułów, o których tu przeczytacie. Jeśli więc czytasz dziecku trochę dłuższe książki, te propozycje powinny dobrze sprawdzić się jako filozoficzne lektury na start 🙂
1) A.A. Milne, Kubuś Puchatek
Puchatek wsadził łebek do nory i zaczął wołać:
– Hej, jest tam kto?!
Z głębi nory dał się słyszeć rumor, a potem zapadła cisza.
-To, co powiedziałem przed chwilą, było: Hej, jest tam kto?! – zawołał Puchatek donośnym głosem.
-Nie! – zabrzmiała odpowiedź z wewnątrz. Po czym ten sam głos dodał: Nie wrzeszcz tak. Słyszałem cię zupełnie dobrze za pierwszym razem.
-Do licha – rzekł Puchatek – czy tam naprawdę nie ma nikogo?
Kubusia Puchatka znają wszyscy. Obecnie wiele dzieci bardziej może z bajki Disneya niż z książki, ale i wersja książkowa nie traci na popularności. Regularnie pojawiają się nowe wydania oryginału. Dziwne, że nie jest on raczej wymieniany wśród „filozoficznych książek dla dzieci”. Przewertowałam internet w poszukiwaniu zestawień takich tytułów i w żadnym z nich nie znalazłam przygód Misia o Bardzo Małym Rozumku. Czy winny temu sam autor, który nadał swojemu bohaterowi ten niesprawiedliwy przydomek, czy wytwórnia Disneya, bo pominęła lub uprościła wiele dialogów i filozoficznych smaczków, czy dzieje się tak, bo oczekujemy, że filozofia musi zawsze kręcić się wokół bardzo doniosłych pytań – nie wiem. Faktem jest, że Kubuś jako nauczyciel filozofii jest kompletnie niedoceniany – a niesłusznie.
Książka Milne’go pełna jest logicznych zagadek i paradoksów, nieoczywistych pytań, znaczących i dających do myślenie nieporozumień i dwuznaczności oraz ciekawych obserwacji (choć nie zawsze wyrażonych wprost). A sam główny bohater zupełnie nie jest głuptasem, jak się o nim mówi. Przeciwnie – jest najprawdziwszym filozofem, który jak Sokrates wie, że nic nie wie. Kubuś jest w moim przekonaniu najtrudniejszą lekturą spośród tych, które tu wymieniam. Na pewno jednak jedną z najważniejszych, które można czytać małym dzieciom.
2) Leszek Kołakowski, Kto z Was chciałby rozweselić pechowego nosorożca
Nosorożec więc, jak wiecie, nie umiał fruwać, i bardzo się tym smucił. Wstydził się przyznać innym nosorożcom i nosorożkom do tego zmartwienia, bo zauważył, że tamci wcale się tym nie martwili. A przecież nie umieli fruwać tak samo jak on, więc powinni by tak samo się martwić…
Historia o pechowym nosorożcu, który nie umiał fruwać, napisana przez znanego polskiego filozofa profesora Leszka Kołakowskiego jest mi szczególnie bliska. W oparciu o nią i przedstawienie o tym samym tytule prowadziłam wielokrotnie dla pracowni filozoficznej EUREKA warsztaty dla dzieci w Teatrze Rampa. Przygody nosorożca są fantastyczną inspiracją do rozważań na temat naszych ambicji. Czym są marzenia? Czy warto dążyć do celu nawet, jeśli wydaje się on bardzo trudny do osiągnięcia? Z czego wynika to, że niektóre rzeczy nam się udają, a inne nie? Lektura książki może też zachęcić do rozmów o życzliwości, samotności, wytrwałości, o byciu wyjątkowym. Autor, opisując zmartwienia i wnioski nosorożca, posługuje się też dedukcją – a więc mamy dodatkowo sporo logiki. Jednym słowem jest to doskonała lekcja filozofii zarówno dla dzieci, jak i dla ich rodziców 🙂
3) Wojciech Widłak, seria Wesoły Ryjek
– Tato, a właściwie jakiego koloru są liście? – zapytałem.
Tata siedział na ławce i coś czytał, więc nie odpowiedział mi od razu. Musiałem powtórzyć, a i tak tata wyglądał, jakby nie zrozumiał.
– Jakiego koloru? – powtórzył i w końcu odpowiedział: – No przecież widać, Ryjku, że są kolorowe.
– Ale tak naprawdę! – powiedziałem – Jaki kolor mają naprawdę?
Wojciech Widłak, autor popularnego Pana Kuleczki, stworzył także serię, która w moim przekonaniu nadaje się dla jeszcze młodszych czytelników. Jej bohaterem jest sympatyczny prosiaczek o wdzięcznym imieniu Wesoły Ryjek. Bohater serii w każdym rozdziale opowiada nam jakieś zdarzenie z życia swojego, mamy, taty i żółwia przytulanki. Nie są to jakieś niesamowite przygody, ale całkiem zwyczajne, codzienne sprawy. Takie jak pieczenie ciasta, robienie zakupów, rysowanie laurki dla mamy albo kartek z choinkami, spacery czy układanie się do spania. Ryjek jest jednak bardzo wnikliwym obserwatorem, obdarzonym wielką ciekawością świata i skłonnym do głębokich przemyśleń. Dzięki temu zwykłe zdarzenia okazują się nie tylko zabawne, ale też bardzo pouczające i często odkrywają przed czytelnikiem filozoficzne treści.
Niektóre rozdziały książki to prawdziwe perełki, które podejmują, w nieoczywisty sposób, kluczowe zagadnienia filozoficzne. Można doszukać się w nich rozważań o względności czasu czy problemu istnienia i istoty rzeczy. Ryjek nadaje się idealnie jako pierwsza „filozoficzna” lektura malucha – rozdziały są krótkie i napisane w bardzo przystępny sposób. Jest też po prostu świetną książką. Gorąco polecamy (Bobaska i ja)!
4) Jujja i Tomas Wieslander, seria Mama Mu
– Zgasiłem światło, ma się rozumieć! – Pan Wrona. – To najszybszy ze wszystkich sposobów sprzątania.
– To przecież oszukaństwo, Panie Wrono.
– Oszukaństwo?! Co taka krowa może wiedzieć! Widzisz jakieś śmieci? Czy może nie widzisz żadnych śmieci!?
– Przecież nic nie widzę – odparła Mama Mu.
– Czyli zgadza się! – zawołał Pan Wrona.
Seria o Mamie Mu i Panu Wronie jest bardzo dobrze znana polskim czytelnikom. To też zdecydowanie jedna z naszych ulubionych lektur. Uwielbiamy ją przede wszystkim ze względu na wyraziste postacie głównych bohaterów, powiedzonka Pana Wrony, niestandardowe pomysły Mamy Mu i prześwietne dialogi. Nasza Bobaska niektóre części tej serii zna na pamięć! A ja doceniam też bardzo, jak sprytnie wplecione są tu refleksje na najróżniejsze tematy. Można się doszukać i psychologii i filozofii przyrody i porządnej metafizyki. Wszystkie części przygód Mamy Mu i Pana Wrony są świetne, ale nie każda będzie równie ciekawą inspiracją do wspólnych rozważań. W moim przekonaniu jako lektury filozoficzne dla dzieci najlepiej sprawdzają się: Mama Mu sprząta, Mama Mu na huśtawce i Mama Mu nabija sobie guza.
5) Toon Tellegen, Nie każdy umiał się przewrócić i Urodziny prawie wszystkich
– Myślisz, wiewiórko, że my się kiedyś skończymy? – zapytała mrówka pewnego razu.
Wiewiórka popatrzyła na nią w osłupieniu.
– No wiesz, tak jak kończy się przyjęcie – wyjaśniła mrówka. – Albo podróż.
Książki Toona Tellegena są wyzwaniem intelektualnym nie tylko dla dzieci, ale i dla rodziców. Opowiadania zawarte w obu powyższych tytułach są bardzo abstrakcyjne. Opisywany przez autora świat zwierząt, zamieszkujących zwariowany las daleki jest od logicznych praw, które porządkują nasze dorosłe myślenie. Zdarzenia i motywy działania bohaterów wydają się dziwaczne, niemożliwe, a czasem zupełnie bezsensowne. Czytamy tu o lwie, który przestraszył się sam siebie i rzucił do ucieczki, o słoniu, któremu wiatr odwiał trąbę, żółwiu, który marzył o tym, żeby zaryczeć, czy ryjówce, która sprzedawała zwierzętom urodziny. Bohaterowie obu książek bardzo dużo rozmyślają też nad sprawami, nad którymi my – dorośli – zwykle się nie zastanawiamy. Albo wydają nam się oczywiste albo w ogóle nie przyszłyby nam do głowy. Innymi słowy, zwierzęta Tellegena zadają sobie pytania filozoficzne. Kwestionują to, co zwykle bezrefleksyjnie się przyjmuje, pytają o to, co rzeczywiście jest możliwe, a co niemożliwe. Mają nawet lęki egzystencjalne.
Dla dorosłego czytelnika fantastyczną lekcją filozofii jest też to, w jaki sposób bohaterowie ze sobą rozmawiają. Jak poważnie się nawzajem traktują. Nie bagatelizują i nie oceniają tego, co mówi druga osoba, nie odrzucają niczyich rozterek jako dziwacznych czy bezzasadnych. Warto się temu poprzyglądać – może nauczy nas to trochę, jak rozmawiać z naszymi małymi filozofami. I to nie tylko wtedy, kiedy podejmujemy z nimi poważne metafizyczne kwestie.
A Wy znacie jakieś ciekawe filozoficzne lektury dla dzieci? Jeśli tak, koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach 🙂
Jeśli już wybraliście fajne książki, ale nie wiecie jak się zabrać do filozofowania na ich temat to może pomocny będzie ten wpis.
Super post! Mam nadzieję, że będzie więcej takich postów. I fajnie by było gdyby pojawiło się tu trochę „gotowców dla rodziców”, podpowiedzi na który fragment zwrócić uwagę i jakie pytania zadać. Czasem po całym męczącym dniu w pracy i po wolnym czasie spędzonym w domu przy garnkach i pralce (czyli przy braku wolnego czasu) wieczorem głowa pracuje na tyle źle, że nie zawsze zwracam uwagę na to co czytam i pewnie przegapilabym nie jeden ciekawy fragment😉
Bardzo dziękuję 🙂 Planuję w przyszlości kilka wpisów o pojedynczych książkach i o tym, jak się można do nich zabrać z dzieckiem, żeby było ciekawie i filozoficznie 🙂
Bardzo ciekawy wpis. Na przyszłość możesz dodawać kilka zdjęć ze środka książek.
Dziękuję 🙂 To dobry pomysł – postaram się tak robić, jak będę pisać o pojedynczych książkach.