Wyprawy do lasu, bieganie boso po łące, szukanie skarbów, kąpiele w jeziorze i spanie pod gołym niebem – słowem, lato. A jaka literatura najbardziej kojarzy Wam się z tym wszystkim? Co czytać po długim dniu pełnym przygód na świeżym powietrzu? Dla mnie lato to chyba najlepszy czas na tradycyjne baśnie i legendy. W końcu tam wszystko dzieje się blisko natury. W lasach pełnych pysznych jagód, dzikich zwierząt i tajemniczych istot, w wysokich niezdobytych górach i w pobliżu jezior zamieszkałych przez rusałki i wodniki. Czytacie dzieciom takie historie? My czytamy. Dziś opowiem Wam dlaczego.
Dlaczego baśnie i legendy miewają złą reputację?
Coraz częściej pojawiają się głosy, że tradycyjne baśnie i legendy to teksty, których albo w ogóle nie warto czytać współczesnym dzieciom albo należy czytać z wielką ostrożnością. Prostując, kiedy trzeba, przestarzałe i szkodliwe treści. Spotkałam się z takimi opiniami i w mediach społecznościowych i w tych tradycyjnych, a nawet u psychologów. Mówi się szczególnie o dwóch szkodliwych aspektach takich opowieści. Po pierwsze, o obecnej w nich przemocy, a często nawet okrucieństwie. Podkreśla się, że są to treści nieodpowiednie dla młodszych dzieci, bo mogą wywoływać albo pogłębiać różnorodne lęki. Po drugie – to dotyczy szczególnie tradycyjnych baśni – utrwalają krzywdzące stereotypy.
Wobec powyższych argumentów wielu rodziców traktuje baśnie i legendy z dużą rezerwą. Dodatkowo zniechęca ich fakt, że taka literatura wydaje się zupełnie „niedzisiejsza”. Mamy w tej chwili niezwykle bogaty rynek książki dla dzieci – naprawdę jest w czym wybierać. Po co więc sięgać po starocie, dobre w czasach, kiedy niczego innego nie było? Czy te historie będą dla dziecka atrakcyjne? Czy w ogóle je zrozumie?
Warto się bać?
Jeśli należysz do tych rodziców, którzy obawiają się czytać dziecku baśnie i legendy, to spróbuję Cię przekonać, że nie ma się czego bać. A jeśli po prostu macie jeszcze takie lektury przed sobą, to opowiem, dlaczego warto po nie sięgać nawet z tymi najmłodszymi czytelnikami.
Straszne, okrutne i usprawiedliwiają przemoc
Babcia pożarta żywcem przez wilka, baba jaga spalona przez Jasia i Małgosię w piecu czy Popiel zjedzony przez myszy to faktycznie dość drastyczne historie. Gdyby coś takiego wydarzyło się naprawdę, byłoby niewyobrażalnie przerażające. Teraz się takich rzeczy nie pisze – właśnie po to, żeby nie straszyć dzieci. A jednak z jakiegoś powodu u znakomitej większości czytelników, nawet tych najmniejszych, te opowieści nie wywołują żadnych lęków. Wiecie dlaczego? Dlatego, że w każdej z nich mamy do czynienia z happy endem. Szczęśliwe zakończenie to nieodzowna cecha porządnej baśni (m. in. z tego część Baśni Andersena nie jest, według niektórych badaczy, baśniami). W każdej z nich istnieje bardzo wyraźny podział na dobro i zło. I dobro zawsze zwycięża. A takie wyobrażenie świata nie tylko nie budzi u dzieci niepokoju, ale przeciwnie – daje poczucie bezpieczeństwa.
Obecność przemocy w baśniach i legendach służy określonemu celowi – pokazaniu, że światem rządzą określone prawa moralne. Nędzny koniec Popiela, baby Jagi i wilka z rozprutym brzuchem to sposób na pokazanie, dokąd prowadzi zło. W każdym z tych przypadków krzywdziciel na koniec sam doznaje krzywdy. A dzieci chcą, żeby winny został ukarany (jak macie dzieci, to na pewno o tym wiecie, bo to bardzo widać podczas konfliktów pomiędzy nimi). I nie ma w tym nic złego. To nie wynika z jakiegoś wrodzonego okrucieństwa, ale z głębokiej potrzeby sprawiedliwości. Dzieci, żeby czuć się bezpiecznie w świecie, potrzebują zapewnienia, że nikt nie może bezkarnie krzywdzić innych. I, że jeśli spotka je coś złego, ktoś się za nimi wstawi.
No dobrze, ale czy nie można byłoby czarnych charakterów karać w nieco bardziej humanitarny sposób? Wykazać się empatią i zrozumieniem i podjąć próby resocjalizacji? Chyba warto uzmysłowić dziecku, że nie zawsze ten, kto postępuje źle, jest z gruntu zły. Owszem, warto. Nie można jednak ograniczyć się jedynie do takiego przekazu. Małe dziecko nie jest jeszcze w stanie zrozumieć całej subtelności postaw moralnych. Nim dorośnie do moralności opartej na empatii, musi nauczyć się odróżniać dobro od zła. A do tego celu tradycyjne baśnie i legendy doskonale się nadają.
Utrwalają stereotypy
Stereotypy – to chyba jedna z najgorszych zmor współczesnych rodziców. Boimy się ich jak ognia. A najgorszym, najgroźniejszym i najbardziej rujnującym psychikę naszych dzieci wydaje się stereotyp kobiety – jako tej słabszej, mniej odważnej i, o zgrozo, piękniejszej. I jak tu teraz czytać dzieciom baśnie o pięknych królewnach i walecznych królewiczach? Przecież żaden szanujący się świadomy rodzic nie chce wychowywać córki w przekonaniu, że jej jedyną istotną cechą jest uroda. I że nie poradzi sobie w życiu bez rycerza na białym koniu.
Kochani rodzice, wyluzujcie! Historia Śpiącej Królewny albo Kopciuszka naprawdę nie zniszczy życia Waszym córkom. Ani z tego powodu, że rzeczone królewny były piękne ani z tego, że zostały uratowane przez mężczyzn. Ani tym bardziej z tego, że po ślubie żyły długo i szczęśliwie. Jasne, nie czytajcie dzieciom wyłącznie o królewnach. Nie tylko ze względu na ewentualny wpływ na kształtowanie kontrowersyjnego wzorca kobiecości. Przede wszystkim dlatego, że warto poznawać całe bogactwo literatury. Po pierwsze jednak ani baśnie, ani legendy, nie opowiadają wyłącznie o królewnach. I jest w nich sporo postaci kobiecych wcale nie mniej zaradnych niż mężczyźni. Po drugie, same królewny też wcale nie były takie znowu bierne i niezaradne. Może nie walczyły z bronią w ręku, ale większość z nich nie siedziała z założonymi rękami oczekując na swojego księcia.
A co zrobić z faktem, że wszystkie królewny opisywane są jako piękne? Czy w ten sposób dajemy dziecku do zrozumienia, że uroda – przynajmniej u kobiety – jest najważniejsza? Zauważcie, że u baśniowych księżniczek uroda zawsze idzie w parze z czymś jeszcze – z dobrym sercem. I tylko o tyle ma znaczenie. Jak u Platona, piękno, dobro i prawda tworzą nierozerwalną triadę. Jeśli coś jest prawdziwe i dobre, to jest również piękne. Przedstawienie baśniowych księżniczek jako długonogich sexbomb to dopiero konsekwencja współczesnego sposobu patrzenia na piękno. To nie na podstawie baśni się on ukształtował. Wińmy za to raczej konsumpcjonistyczną kulturę XXI wieku. Skupmy się bardziej na tym, żeby własną codzienną postawą pokazywać dziecku, że ważniejsze jest to, co ma w środku. A mniej na tych nieszczęsnych księżniczkach.
Przestarzałe i nieatrakcyjne?
Pozostaje jeszcze ostatnia wątpliwość – czy baśnie, a tym bardziej legendy, mają w ogóle szansę zainteresować współczesnego czytelnika? Bądź co bądź dla dzisiejszych dzieci to dość specyficzne historie. Szczególnie te drugie, gdzie wątki magiczne mieszają się z historycznymi, a nierzadko również ludowo-religijnymi. Myślę, że tę wątpliwość najlepiej wyjaśnić, sprawdzając 🙂 Zacznijcie czytać maluchom taką literaturę, a sami się przekonacie. Ja chyba nie znam dziecka, które nie lubi słuchać czytanych przez rodzica baśni i legend. Szczególnie jeśli zaczniemy zaznajamiać je z tymi tekstami odpowiednio wcześnie.
Może nie każda baśń podejdzie każdemu. Sama też do niektórych mam mieszane uczucia. Na pewno jednak każdy znajdziecie coś dla siebie, bo wybór jest olbrzymi. A jeśli traficie na historię, której niektóre elementy wydadzą się Wam szczególnie kontrowersyjne, to nawet lepiej. To doskonała okazja do tego, żeby wspólnie z dzieckiem pofilozofować. Porozmawiać o tym, jakie zachowania bohaterów nam się nie podobają i dlaczego. A może zaproponować wymyślenie własnego, alternatywnego zakończenia?
Po co czytać baśnie i legendy?
Czytanie dzieciom wszelkiej dobrej literatury to jeden z najlepszych (i najprzyjemniejszych) sposobów na wspieranie ich rozwoju. Nie tylko intelektualnego, ale również emocjonalnego, estetycznego i społecznego. Rola tradycyjnych baśni i legend jest tu absolutnie nie do przecenienia.
Baśnie i legendy:
- Ze względu na liczne wątki magiczne wplatane w świat natury są niezastąpionym sposobem rozbudzania wyobraźni dziecka,
- Odgrywają szczególnie istotną rolę w rozwoju moralnym dzieci – uświadamiają istnienie różnicy pomiędzy tym, co dobre i tym, co złe,
- Kreując świat, którym rządzi sprawiedliwość, budują poczucie bezpieczeństwa i pomagają w kształtowaniu aktywnej postawy życiowej – uczą otwartego przeciwstawiania się złu,
- Pogłębiają wiedzę o świecie (o wydarzeniach i postaciach historycznych, odwiedzanych miejscach, kulturach świata, tradycyjnych obyczajach),
- Kształtują otwartą postawę wobec dorobku różnorodnych kultur,
- Uwrażliwiają estetycznie,
- Wyrażają głębokie prawdy dotyczące naszego życia wewnętrznego – dzięki temu pomagają zmierzyć się z lękami i problemami,
- Są doskonałą inspiracją do wspólnego filozofowania 🙂
W księgarniach znajdziecie ogromny wybór najprzeróżniejszych wydań baśni i legend. Tych wywodzących się z rodzimej kultury ludowej i wplątanych w naszą historię, a także takich z najodleglejszych zakątków świata. W ostatnich latach pojawia się też coraz więcej nowych interpretacji tradycyjnych tekstów oraz całkiem współczesnych baśni. Przyznam, że mnie niektóre z tych nowych interpretacji nie do końca leżą, ale są wśród nich także prawdziwe perełki (jak choćby „Smopsy” Justyny Bednarek). Poszperajcie, poczytajcie i znajdźcie takie, które najbardziej zainteresują Wasze dzieci. I które dla Was będą ciekawą lekturą – bo ten rodzaj literatury wcale nie jest przeznaczony wyłącznie dla najmłodszych czytelników! Fajnym pomysłem na wakacje jest też poszukanie legend związanych z miejscami, które odwiedzicie w czasie rodzinnych wojaży 🙂
Czytacie dzieciom baśnie i legendy? Macie jakieś ulubione? Chciałabym stworzyć listę takich szczególnie wartych polecenia zbiorów baśni i legend. Kilka tytułów już wybrałam, ale bardzo chętnie wzbogacę ją o Wasze propozycje. Jak coś Wam przychodzi do głowy, dajcie koniecznie znać w komentarzu 🙂
PS. A w kwestii księżniczek – w tym przypadku w wersji Disneyowskiej – polecam Waszej uwadze TEN FILM – ciekawa rzecz o tym, że Kopciuszek nie była taką bezbronną kobietą 🙂